Co czeka turystów na Moulin Rogue?

0
Co czeka turystów na Moulin Rogue?

Latarnie to słowo niepozorne, lecz u starszej części czytelników bloga automatycznie przyniesie nam skojarzenie z wątpliwej renomy miejscem, gdzie od niepamiętnych czasów świadczy się najstarszy zawód świata. Nie można się jednak ograniczać do flagowej dzielnicy Montmartre i rozpoznawanego niczym logo coca-coli widoku wielkiego czerwonego wiatraka, który jest żywą wizytówką Moulin Rouge.

Większe miasta Europy posiadają te wątpliwej sławy miejsca, które są obiektem wypraw niezliczonej rzeszy ludzi poszukujących specyficznego typu  doznań. Mimo wszystko większość gości tego typu miejsc to spragnieni sensacji turyści, to nie da się ukryć, że to prostytucja jest głównym źródłem dochodu ludzi prowadzących działalność w tego typu dzielnicach . O tyle o ile Moulin Rogue jest miejscem ogólnie akceptowanym przez społeczeństwo francuskie, będącym elementem lokalnego klimatu w sferze turystycznej ,to istnienie tego typu miejsc nie zawsze uzyskuje akceptację społeczeństwa. W Japonii jeszcze pół wieku temu istniały dzielnice o podobnej roli, co ich europejskie odpowiedniki, jednak zanikły , czego nie można powiedzieć o Moulin Rogue , czy De Wallen umiejscowionej w Amsterdamie.

Turystę może zdziwić wiele specyficznych zachowań czy zwyczajów jak przykładowo specjalne prawo, które chroniąc tożsamość prostytutek umożliwia każdej osobie konfiskatę aparatu fotograficznego, lub kamery w przypadku ,gdy wyjmiemy ją z torby, lub będziemy usiłować wykonać zdjęcie, czy też nieproporcjonalnie wielkie okna w których prostytutki eksponują swoje ciała ,niczym towar we witrynach sklepowych.

Kolejną ciekawą kwestią jest też to, że pokoje w których pracują prostytutki nie należą wcale do nich ,a dzierżawa miejsc pracy to niekiedy 70% ich dziennych zarobków. Jest to jednak uzasadnione, ponieważ w ramach tych opłat posiadają one nawet prywatną ochronę. Stawki za nierząd nie są stałe, ani też regulowane. Cenę usługi oraz jej zakres ustala się z prostytutką indywidualnie, a sama usługa obfita jest w rozmaite opłaty dodatkowe, jak przykładowo specjalna dopłata z tytułu eksponowania biustu w trakcie stosunku.  Prostytucja w tej dzielnicy Amsterdamu nie schodzi do podziemia i jej przyczyną nie jest przysłowiowe „przymykanie oka” władz miasta i służb mundurowych na tą kwestię, profesja tego typu jest tam w pełni zalegalizowana ,panie trudniące się tym fachem działają w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej, odprowadzają nawet podatki, a po zakończeniu pracy zawodowej przysługuje im nawet emerytura ! Jako osoby pracujące ,prostytutki pracujące w tej dzielnicy przechodzą nawet obowiązkowe badania zdrowotne , które jasno mówią o skali zarażenia wirusem hiv wśród całej grupy trudniących się prostytuowaniem.

Jak widać dzielnica ta obfituje w atmosferę nierządu, nie wspominając już o ponadprzeciętnym natężeniu coffe-shopów , których nie sposób nie zauważyć na każdej ulicy tej dzielnicy.

Wyjątkowo bulwersującą dla pewnych kręgów jest sytuacja, w której świat handlu ciałem oraz sfera sakralna ściera się w tym jednym miejscu. Paradoksalnie w dzielnicy tej znajduje się gotycki kościół, który uważany jest przez katolickich pielgrzymów za miejsce w którym wydarzył się cud i nie trudno się domyśleć, że jest oblegany przez katolickich pielgrzymów, którzy muszą przebić się do niego „pielgrzymując” przez ulice pełne rozpusty i dymu marihuany, który unosi się z lokali wiadomego zastosowania. By dobitnie zakończyć tą kwestię nie wolno zapominać, że nie jest to jedyny kościół w tym regionie, na samym środku owej dzielnicy stoi Amstelkring, czyli największy kościół katolicki, jaki możemy znaleźć w Amsterdamie.

Na turystów zwiedzających tą część miasta czekają w owej dzielnicy przeróżne muzea, jednakże nie w klasycznym tego słowa znaczeniu. Możemy zacząć „zwiedzanie” od muzeum marihuany w którym można podziwiać biblię wytworzoną z konopii ,kończąc na pierwszym na świecie muzeum seksu. W owym muzeum znajduje się pewna lampa. Liczy ona sobie ponad dwa tysiące lat i pochodzi z Kartaginy. Z pewnością nie trzeba być geniuszem, aby odgadnąć jakie było przeznaczenie tej lampy, która zachowała się przez dwa tysiąclecia do naszych czasów …

Warto również powiedzieć co nieco o jej kształcie, który przypomina męskiego członka. Nie sposób pominąć też kwestii najbardziej znanej dzielnicy w tej branży ,jaką jest Moulin Rogue. Wbrew powszechnym opiniom klimat legendy rozdmuchany wokół tego słowa nie pokrywa się z rzeczywistością, jaka panuje w tej dzielnicy. Element przesycenia nierządem to bardziej atrakcja turystyczna, aniżeli realia panujące w tej dzielnicy. Owszem oferują tam swoje usługi prostytutki, natomiast w porównaniu z miejscami takimi jak De Wallen jest to pośmiewisko. Jak widać niekiedy zbytni rozgłos przekłada się na zanik typowej roli  takich miejsc i z ulic przesyconych fermentem moralnym zamieniają się w najzwyklejsze atrakcje turystyczne które kierowane są dla mas i nastawione są na zarobek, lecz w trochę inny sposób, niż odbywało się to tam z początku . O tyle o ile działalność dzielnic tego typu jest legalną i akceptowaną w Amsterdamie czy Francji , to przykładami dzielnic gdzie odbywa się to pół-legalnie jest Cheongnyangni oraz Miari które mieszczą się w Seulu.

W sferze prawnej działalność tego typu miejsc w tym kraju jest nielegalna, jednakże patrole policji oraz kontrole urzędów skarbowych są tam widywane ekstremalnie rzadko ,co powoduje ,że czerwone lampy świecą już tam od ponad pół wieku, choć władze stwarzając pozory parę lat temu prowadziły akcję redukowania ilości domów publicznych z ilości 150 lokalizacji do około 60 placówek. Niemniej jednak nie zredukuje to procederu ponieważ wiele przybytków tego typu działa nieoficjalnie a same prostytutki nie świadczą swoich usług tylko w domach publicznych. W dzielnicach tego typu w Kuala Lumpur ulice są wręcz zasypane czerwonymi latarniami a prócz kobiet pracują tam również prostytuujący się transwestyci .

Często dzielnice tego typu zaczynają „żyć” oraz pełnić swoją rolę dopiero po zmroku, za dnia są one targowiskami w których można kupić typowe dla targowisk produkty takie jak żywność ,czy odzież, natomiast gdy zapada noc zapełniają się one czerwonymi latarniami i prostytutkami oferującymi swoje usługi zainteresowanym.

Ciekawe jest podejście władz do samej kwestii tego najstarszego zawodu świata ,w Pakistanie dzielnice tego typu podlegają restrykcji czasowej, lubieżne interesy mogą mieć miejsce w godzinach 23:00 – 1:00 , punktualnie po upłynięciu tego czasu wszyscy zostają rozpędzani przez służby mundurowe. Nasi sąsiedzi z niemiec również mają swoje miejsce tego typu ,jest to Ulica Reeperbahn, która podobnie jak jej odpowiedniki w innych miastach nie cieszy się nawet najmniejszym zainteresowaniem zwykłych mieszkańców Hamburga i przyciąga jedynie turystów. Inaczej, niż w innych dzielnicach rozpusty kwitnie tu też życie towarzyskie, lecz w sferze dyskotek, klubów, pubów oraz kawiarni. Jak widać specyfika miejsc ,w których możemy dostrzec charakterystyczne czerwone lampy symbolizujące najstarszy zawód świata różni się w zależności od miejsca w którym występuje i jest zupełnie inna, niż może się na pierwszy rzut oka wydawać.

Dodaj komentarz