Malownicze miasteczka we Włoszech
![Malownicze miasteczka we Włoszech Malownicze miasteczka we Włoszech](https://www.miejscagodnepolecenia.pl/wp-content/uploads/2021/06/lithuania-966145__4801.jpg)
Trani to nieduże miasteczko portowe położone kilkadziesiąt kilometrów na południe od półwyspu Gargano. Najsłynniejszym zabytkiem jest katedra świętego Mikołaja. Surowa romańska budowla wzniesiona na samym brzegu morza, z daleka oślepia blaskiem jasnego kamienia.
Patron katedry nie ma nic wspólnego z najsłynniejszym świętym Mikołajem roznoszącym bożonarodzeniowe podarki, którego sanktuarium znajduje się w nieodległym Bari. Święty Mikołaj z Trani to Mikołaj Pielgrzym. San Nicola il Pellegrino. Legenda mówi że przybył do Trani na grzbiecie delfina. Inne źródła głoszą, że urodzony w Grecji Mikołaj, przydreptał do Trani w 1094r. jako dziewiętnastolatek na własnych nogach. Wędrując tak głośno chwalił Pana, że z kilku miast go wygnano, a w Taranto został nawet obity przez biskupa.
Dopiero w Trani poznano się na świętości młodego pielgrzyma i udzielono mu zezwolenia na pobyt w mieście. Niedługi był to pobyt, bo w ciągu kilkunastu dni od przybycia do Trani młodzieniec umarł. Już kilka lat po śmierci został kanonizowany, a mieszkańcy Trani przystąpili do wznoszenia katedry, w której krypcie uroczyście pochowano doczesne szczątki świętego kilkadziesiąt lat później.
Jedenastowieczne Trani było znaczącym portem, konkurującym z nieodległym Bari. Sprowadzenie do Bari w 1087r. wykradzionych z Turcji relikwii świętego Mikołaja Biskupa z Mirry i powstająca tam bazylika, z pewnością mogły przechylić szalę popularności obu miast na korzyść Bari. Mikołaj Pielgrzym trafił do Trani w samą porę, by dać ambitnym mieszkańcom Trani inspirację do budowy własnej, nie mniej okazałej świątyni. To chyba nie pierwszy i na nie jedyny we Włoszech przypadek, gdzie międzymiejska rywalizacja zrodziła kolejne, wspaniałe katedry.
Dla ochrony przed częstymi napaściami, w XIIIw. Wzniesiono zamek Castello Svevo. Normańska bryła zamku widoczna jest w bezpośrednim sąsiedztwie katedry.
Zaplątane w białych uliczkach Trani okazało się bardzo przyjemnym miejscem na przedpołudniowy spacer. W oślepiającym słońcu pławią się ilości zabytków niespodziewane jak na miasteczko, o którym niewiele pisze się w przewodnikach.
Na niewielkim placu kilka minut od katedry znaleźliśmy mały bar. Zacne miejsce na kawę i rogalika. Przećwiczeni w językowych łamańcach, złożyliśmy zamówienie. Na pytanie uzupełniające nie byliśmy jednak przygotowani. Pantomima barmanki, wspierana podpowiedziami bywalców („nutella!”) pozwoliła nam pojąć, że chodzi o wnętrze rogalika. Wzięliśmy zwykłe, nie pakując się w kolejne ćwiczenia lingwistyczne z wyborem nadzienia. Kawa była świetna, ale najfajniejsze było to, że jak zawsze w takich sytuacjach pół kawiarni stawało na głowie by pomóc fajtłapom turystum w skomplikowanej czynności nabycia posiłku. Serdeczni, otwarci mieszkańcy to niewątpliwie kolejny wielki atut Apulii.