Hodowla ryb konsumpcyjnych w przydomowych oczkach wodnych zdobywa sobie zwolenników. Wiosna to odpowiedni moment, kiedy trzeba wpuścić do wody narybek.

Wiele osób zadaje sobie pytanie, skąd wziąć narybek karasi, karpi czy linów. W centrach ogrodniczych i sklepach akwarystycznych można nabyć przede wszystkim gatunki ozdobne. Tych konsumpcyjnych trzeba szukać w specjalistycznych gospodarstwach rybackich. Nie ma ich w Polsce zbyt wiele. O tym, gdzie się znajduje najbliższe naszego miejsca zamieszkania, można się dowiedzieć w oddziale Polskiego Związku Wędkarskiego, który często korzysta z jego usług, zarybiając zbiorniki, którymi się opiekuje.
Tarło i najwcześniejszy okres życia ryb to najtrudniejszy etap produkcji rybackiej. W tym czasie niezbędne są specjalne warunki.

W gospodarstwach rybackich stosuje się najczęściej tzw. sztuczne tarło. Polega ono na pobraniu ikry z wyselekcjonowanych ryb (do tarła nadają się tylko zdrowe, dojrzałe osobniki) i wpuszczeniu jej do małych, ciepłych i odkażonych zbiorników. Karpie w naszych warunkach dojrzewają w 3 – 4 roku, gdy osiągną około 2 kg wagi. Ikrzyce, czyli samice karpi, są większe od mleczaków (samców). Wprawni rybacy odróżniają je na pierwszy rzut oka, dla mniej doświadczonych jest to bardzo trudne.

Gdy maleńkie rybki, tzw. wylęg, mają 3 – 4 mm, przenosi się je do innych, również niewielkich stawów, które rybacy nazywają przysadkami. Tam narybek przebywa aż do wiosny następnego; waży wtedy 30 – 40 gramów. Jeśli rybki będą odpowiednio karmione przez cały letni sezon, na jesieni osiągną wagę 250 – 300 gramów. W gwarze rybackiej taki narybek nazywa się kroczkiem.

Wiosną następnego roku, przeważnie w kwietniu odławia się je z przeznaczeniem do dalszej hodowli w stawach, a także w ogrodowych oczkach wodnych. Dokładny termin odłowu zależy przede wszystkim od pogody, dlatego jeśli chcemy kupić ryby do naszego jeziorka w gospodarstwie hodowlanym, musimy już w marcu skontaktować się z właścicielem i uzgodnić dokładną datę odbioru.

Karpie, liny, karasie
Do naszego oczka wodnego wybieramy gatunki nadające się do hodowli w takich warunkach. Musimy wtedy uwzględnić przed wszystkim wymagania ryb co do zawartości tlenu w wodzie. Oprócz karpi powinniśmy wpuścić do wody liny. Są one bardzo odporne na niską zawartość tlenu, zanieczyszczenie wody, a ponadto odżywiają się resztkami, których nie zjadły karpie. Żyjąc na dnie zbiornika, poruszają zalegający tam muł, co jest korzystne w procesie rozkładu substancji i zachowaniu równowagi biologicznej.

W początkowym okresie hodowli trzeba wystrzegać się ryb drapieżnych – szczupaków, okoni i sumów, gdyż zniszczą wpuszczony mały narybek. Natomiast później, gdy nasze karpie i liny podrosną, kilka ryb drapieżnych nie jest w stanie im zagrozić.

Tylko zdrowe
Nie wiadomo skąd się wzięło powiedzenie: „zdrów jak ryba”, nie zawsze jest ono bowiem zgodne z prawdą. Ryby cierpią na wiele chorób, atakują je rożne pasożyty, dlatego kupując narybek do naszego zbiornika, zwróćmy na to uwagę. Młode rybki powinny wykazywać dużą żywotność. Nie mogą nosić żadnych śladów zerowania pasożytów.

Ważne natlenienie
Do zarybienia nadają się głównie oczka z odpowiednim napowietrzeniem wody. Wystarczy np. stale działająca kaskada lub silna fontanna. Może to być też przepływający przez oczko ogrodowy strumyk z wymuszonym obiegiem wody. Nie wolno natomiast wpuścić ryb do małej sadzawki bez dodatkowego dopływu tlenu (takie warunki wytrzymują tylko karasie), gdyż w krótkim czasie doprowadzi to do ich śnięcia. Optymalna zawartość tlenu w wodzie pomagają zachować rośliny wodne. Bez nich w ogóle nie powinniśmy planować zarybiania oczka.

Ile sztuk
Oczka wodne w naszych ogródkach to przeważnie małe zbiorniki, nie można więc wpuścić tam zbyt wielu ryb. Ich ilości zależy również od stanu i czystości jeziorka, roślinności i sposobu napowietrzania wody. Na ogół można przyjąć 3 – 5 sztuk karpi lub linów na 1 m³ wody. Karasi, które są mniej wymagające, może być nieco więcej.

Koszty
Ceny narybku zależą od warunków pogodowych w sezonie poprzedzającym odłowy, ale nieduże ilości, jakich potrzebują właściciele oczek wodnych, kosztują naprawdę niewiele. Popularne gatunki, np. karpie lub liny, kupuje się na kilogramy w cenie kilkunastu złotych za kilogram, natomiast inne na sztuki, np. 30 zł za 10-centymetrowego karpia koi. Ceny te mogą być inne w różnych rejonach Polski.

Dodaj komentarz